Czy Polacy mogą się czegoś nauczyć od obywateli tzw. „Trzeciego Świata”?
Na wstępie zaznaczę, że nie znoszę określenia „Trzeci Świat” na państwa, które są uboższe, borykają się z poważnymi problemami społecznymi i ekonomicznymi. Nie znoszę wartościowania, na zasadzie, który z krajów bardziej odbiega standardem od USA czy Zachodniej Europy, ten jest niecywilizowany, dziki i w ogóle „bida z nędzą”, po co się tam zapuszczać.
Będąc w Antigua mieliśmy sporo czasu, by porozmawiać z Gwatemalczykami, dowiedzieć się, co oni sami myślą o swoim kraju i poobserwować jak tu wygląda Dzień Niepodległości. W zasadzie chyba bardziej adekwatne byłoby określenie „tydzień”. Choć każdy narzeka na prezydenta (były wojskowy), rząd, korupcję, poziom bezpieczeństwa i ubóstwo kraju, nie przeszkadza im to w dostrzeganiu pozytywów. Wiele osób z dumą mówi o bogactwie przyrodniczym, spuściźnie kulturalnej, o więziach międzyludzkich, które tu są naprawdę ważne. Dostrzegają problemy tego kraju, chcą reform, ale pokojowych. Trwająca ponad 30 lat wojna domowa odcisnęła swoje piętno na ludziach. Wiele osób mówi, że Gwatemala potrzebuje rewolucji bez broni, lepszej edukacji dla swoich obywateli, by bardziej świadomie mogli uczestniczyć w życiu społecznym i politycznym, by mieć dostęp do lepszej pracy niż nieletni pucybut lub dziewuszka sprzedająca lizaki lub wyroby rzemieślnicze. Gwatemala ma swoje problemy, to oczywiste. Do najbardziej palących należą: niski poziom edukacji publicznej i usług medycznych, ogromny odsetek analfabetów, spora grupa osób, które nie mówią po hiszpańsku wcale, łatwy dostęp do broni, gangi młodzieżowe, postępująca degradacja środowiska, polegająca na masowym wycinaniu lasów pod drewno lub pod plantacje czy zanieczyszczanie wód przez koncerny. Wciąż są tu wioski bez wody, prądu, szkoły i dobrej drogi dojazdowej, są problemy z rasizmem – społeczności indiańskie i garifuńskie należą do najuboższych, często są też pogardzani przez metysów. A jednak, gdy przychodzi święto wszyscy ci ludzie potrafią odłożyć na bok swoje troski i przeżyć je godnie, bez podziałów, bez agresji i bez wstydu.

Na placu może deszcz lać strumieniami, ale i tak będą tłumy, całe rodziny obserwujące ceremonię wciągnięcia flagi. Gdy przed przemarszem szkolnych grup orkiestra gra hymn państwowy nawet maluchy, które nie sięgają brodą ponad stół potrafią się zachować. Wszyscy stoją z ręką na sercu, wyprostowani, a mnie aż łzy napływają do oczy, że można i tak. Być patriotą bez faszystowskiego zacięcia i nienawiści do tych, co myślą inaczej. Jak mi to wyjaśnił jeden z naszych prawie domowników: „Wiesz, bo nasz kraj nigdy nie był w czymś najlepszy, ale to nie powód bym miał się go wstydzić. Kocham go, bo to moja ziemia, moi bliscy, moja kultura. Dla nas to radosny dzień, bo wszyscy jesteśmy Gwatemalczykami”. I tą radość naprawdę widać na ulicach. Już na kilka dni przed ulicami biegną dzieciaki i młodzież ze zniczem – taka lokalna tradycja. W całym kraju, w miastach, wsiach odbywają się krótko i długo dystansowe biegi ze zniczem. Grupę taką słychać już z daleka, bo połowa nie dość, że biegnie to jeszcze dmucha w gwizdki, a wszyscy mają na twarzach namalowane niebieskie serduszka i noszą opaski z napisem: „Kocham Gwatemalę”. Każdego dnia możemy oglądać barwne przemarsze szkół podstawowych i średnich – przebierają się, grają na instrumentach i tak przez kilka dni z rzędu.

15 września od rana do nocy po ulicach suną kolorowe tłumy – zgrabne dziewczyny dziarsko zachęcają orkiestrę, wojskowi dumnie wyprostowani, a na twarzach bębniarzy widać skupienie. W tym kolorowym korowodzie nie może zabraknąć też wszelkiego rodzaju Miss i Seniorit, które wyszykowane jak na wesele i z diademami na głowie towarzyszą poszczególnym ekipom. Jak dla mnie to należy im się korona za sam fakt chodzenia przez wiele godzin w niebotycznych szpilkach po kocich łbach. I nic, ani deszcz, ani bieżące problemy nie jest w stanie zepsuć radosnej atmosfery tych dni. Dziś wszyscy się bawią, nikt nie protestuje, nie jest agresywny, nie odpala niczego poza fajerwerkami. I aż do nocy słychać radosne dźwięki gwizdków, marszowe i dyskotekowe melodie wygrywane przez orkiestrę i śmiechy rodzin, które przyszły to oglądać.
Może to jest jakiś pomysł na naszych rodzimych patriotów od siedmiu boleści? Dać każdemu bębenek i gwizdek, niech sobie ponapie….la
Zobacz jak wygląda Dzień Niepodległości w Gwatemali:
5 comments on Dzień Niepodległości – Antigua Guatemala
Masonkowa
Ulala… na taki Dzień Niepodległości i ja bym się wybrała! Nie ma strachu, że dostaniesz w głowę butelką czy inną racą.., Pięknie!
frikiafriki
Dokładnie – prawdziwe święto. Wesoło, rodzinnie, bezpiecznie
CIOCIA
WITAJCIE
SUPER OPISUJECIE TE WASZE ZWIEDZANIE JESTEM PEŁNA PODZIWU.SERDECZNIE WAS POZDRAWIAMY
frikiafriki
Dziękujemy bardzo!
Olga
kibolinio pisze:Przyznam ci rację nie grałem w A klasie. Ale co do chłopakf3w to cdzohiło mi, że kariera to kojarzy się z Extraklasą, 1 lub 2 ligą a granie w A klasie to z zabawą, miłym spędzeniem czasu itp. Jeśli może to zaszkodzić w karierze to przepraszam i pozdrawiam bez złośliwości.