O lokalnej odmianie corridy usłyszeliśmy już w Meksyku, nigdy się jakoś nie złożyło, byśmy mogli w niej uczestniczyć. Okazja nadarzyła się w maleńkiej wioseczce, niedaleko rzeki San Juan. A Nikaragua okazała się krajem prawdziwych kowbojów.

Ledwie przybyliśmy dowiedzieliśmy się, że niedaleko następnego dnia odbędzie się fiesta. Z jakiego powodu? Nie do końca wiadomo, ale możliwe, że ma to coś wspólnego z patronem wioski San Jose. Corrida, jak brzmiała szumna nazwa, nie miała w sobie nic wspólnego ani z wyrafinowaniem, ani z okrucieństwem znanym z jej hiszpańskiego odpowiednika.

Kowboje są wśród nas
Kowboje są wśród nas

Chaos, to chyba najlepsze określenie. Zbitą z desek arenę otaczają zaimprowizowane stoiska ze słodyczami i jadłodajnie – każda z nich puszcza na cały regulator muzykę dyskotekową, a w hałasie dobiegającym z głośników nie słychać własnych myśli. W końcu zaczynają wpuszczać ludzi, bo zaraz się zacznie. Owo zaraz oznacza kolejną godzinę w trakcie której przygrywa chyba najbardziej niezsynchronizowana orkiestra na świecie (wbrew temu, że muzyka gra z głośników cały czas). Wreszcie głos z mikrofonu przedstawia uczestników, orkiestra gra jeszcze żwawiej, a na arenę wjeżdżają panowie niczym z westernu. W dżinsach, koszulach, kowbojskich butach i kapeluszach. Ba! Zdarzają się nawet kalosze z ostrogami. Kowboje zmuszają swoje konie do drobniutkich kroczków w takt muzyki. Chociaż widowisko się zaczęło nie przeszkadza to młodzieży siedzieć na arenie, sączyć browar i popalać fajki. A przecież zaraz wpadną tu byki!

Nicaragua Corrida (12 of 14)Wreszcie pojawia się pierwszy młodzieniec, wjeżdża na arenę – to się nazywa wziąć byka za rogi! Reszta chłopaków biega wokół zwierzęcia i macha czerwonym materiałem, gdy jeździec spada, chłopaki jeszcze przez chwilę ganiają się z bykiem i dopiero po chwili kowboj zręcznym ruchem łapie byka na lasso i ten powraca do zagrody. Po czym prezentuje się następny śmiałek i tak w kółko. W sumie nie wiemy czy to jakiś konkurs, czy po prostu młodzi mężczyźni prezentują swoje umiejętności. Po półtorej godzinie uznajemy, że starczy nam hałasu i cudzej adrenaliny, wracamy na naszą farmę.

Ryzykowne zabawy
Ryzykowne zabawy

Nicaragua Corrida (8 of 14)

Dochodzimy przy tym do wniosku, że z byków to  my najbardziej lubimy cielaki. Mieliśmy okazję uczestniczyć w porodzie takiego malucha w roli fotoreporterów i przesuwaczy krowy. Na głębokiej wsi, gdzie w promieniu wielu kilometrów nie ma żadnego weterynarza. Po akcji, kiedy to ważyły się losy krowy i nie było wiadomo, czy nieprawidłowo ułożony cielak jeszcze żyje, po łzach i zaciskaniu kciuków, aby wszystko się udało, wstrzymanym oddechu, gdy maluch witał na świat… Po tym wszystkim dla nas Pascal, który zarządzał całą akcją, jest największym kowbojem.

punkt kulminacyjny - do porodu cielaka, było trzeba jednej krowy i trzech, silnych chłopów
punkt kulminacyjny – do porodu cielaka, było trzeba jednej krowy i trzech, silnych chłopów
Szczęśliwy Pascal - zebrał brawa od wszystkich
Szczęśliwy Pascal – zebrał brawa od wszystkich
Maleństwo, które tak się opierało przyjściu na świat
Maleństwo, które tak się opierało przyjściu na świat

Zobacz więcej zdjęć w galerii!