Czyli co, gdzie, jak i za ile? Plus sprawdzone miejsca na nocleg.
Tam mordują!
Sporo ludzi omija te dwa kraje, bo cytując amerykańskie porady dla podróżnych „przestępczość jest wysoka, sytuacja w kraju nieprzewidywalna i nie zaleca się podróży przez te regiony… bla bla” czy jakoś tak. Honduras od lat ma najwyższe statystyki morderstw na świecie z krajów nie objętych działaniami wojennymi, Salvador słynie z konfliktu dwóch maras Salvatrucha i MS13. Jednak jako turysta masz niewielkie szanse zobaczyć zdarzenia, które tak nabijają policyjne statystyki. Tyle na temat danych oficjalnych, nieoficjalnie powiemy Wam, że w obu krajach spotkaliśmy się z niesłychaną serdecznością i życzliwością mieszkańców. Nie spotkaliśmy nikogo, kto doświadczyłby jakichkolwiek nieprzyjemności w tych krajach i przy zachowaniu zdrowego rozsądku, macie spore szanse, że podróż upłynie Wam przyjemnie. Tegucigalpę ominęliśmy, San Pedro Sula (byliśmy tylko na dworcu, gdzie zajeżdżają wszystkie autobusy), w San Salvador spędziliśmy ze 2 godziny zmieniając autobusy (w niedzielne przedpołudnie wyglądał pogodnie i spokojnie).
Na granicy
Można spędzić 90 dni łącznie w 4 krajach (Gwatemala, Salwador, Honduras i Nikaragua). Nie ma żadnych opłat za wjazd i wyjazd z Salwadoru. Przy wjeździe do Hondurasu pobierana jest opłata w wysokości 3 dolarów, na co dostaje się pokwitowanie, żadne dyskusje nie mają sensu. Opłata naliczana jest także, jeśli spędzacie 3 godziny w Hondurasie tranzytem. Uwaga! Przy wyjeździe próbują jeszcze raz ją naliczyć, pokażcie wtedy paragon (nie dawajcie od razu z paszportem). Kolega przekraczał granicę godzinę po nas, podał paszport z pokwitowaniem opłaty, pogranicznik wyjął mu ten świstek papieru i kolega nie mógł już potwierdzić, że parę godzin temu dokonał zapłaty i został skasowany raz jeszcze.
Spanie w Salwadorze
Ceny noclegów: pokój ok.20$, dormitorium 10$, namiot 4-7$ (osoba). W Salvadorze zaskoczyła nas ilość miejsc do biwakowania! Nie ryzykowaliśmy spania na plaży na dziko. Namiot i gotowanie samodzielne + jedzenie na ulicy mocno obniżyło nam koszty.
Namiot:

El Sunzal, Surferss Inn oraz Sunzal Point Surf Lodge 5$/osoba (kiepska kuchnia, Internet, nie załatwiajcie przez nich lekcji surfingu!)
El Tunco, Hostal Sol y Mar pozwala na namiot 5$/osoba
Playa Los Cobános, Casa Garrabo, 7$/osoba – kuchnia, Internet (dormitorium 10$, dwójka 30$)
Laguna Verde koło Alegrii 2$/osoba, na miejscu nie ma nic.
Koło wulkanu Santa Ana, jakieś 20-30 minut od autobusu – jest kilka ośrodków z domkami, które pozwalają na namiot – 5$/osoba, okolica piękna, zakwaterowanie super proste, bez kuchni, biwkowaliśmy w Cabañas coś tam – pyszne śniadania za 2,5$
Okolice Juayui, Portuzelo Park (6km od miasteczka), 6$/osoba – nie skorzystaliśmy, bo z ceną busika wychodziło podobnie, jak dormitorium, raczej dla osób z własnym transportem.
Hostel:

Santa Ana, Casa Verde, 7a Calle Poniente, rewelacja! Jeden z najczystszych i najwygodniejszych hosteli, jakie spotkaliśmy, obłędna kuchnia wyposażona we wszystko, co możliwe, basen, aczkolwiek drogo dwójka 25$, dormitorium 10$
Juaya (Ruta de las Flores), Hotel Anáhuac, bardzo przyjemne i spokojne miejsce, kuchnia, Internet, 25$ dwójka, 9$ dormitorium
Jedzenie w Salvadorze
Solidne śniadanie w taniej knajpce 2,5$, obiad od 3,5$, zupa 1$, pupusy 0,30-0,60$/sztuka, zestawy Fast food od 5$, dania w ładnej turystycznej knajpce od 8$, duża pizza od 10$, ceviche i inne morskie przekąski od 6$, przekąski typu frytki, juka 1$, kawa 0,5-2,5$

Gotowanie samodzielne za 10$ mieliśmy trzy solidne i zdrowe posiłki dla dwóch osób z bajerami typu batoniki, oliwki czy cola. Bazując na ryżu / makaronie i zdobyczach z targu tą kwotę można obniżyć o połowę.
Jedzenie w okolicach El Tunco – miejsce jest turystyczne, więc i ceny były zauważalnie wyższe – w pobliskim La Libertad jest targ rybny, targ z warzywami i owocami oraz 2 supermarkety, warto zrobić duże zakupy tam i gotować samemu, wyjdzie znacznie taniej niż zaopatrywanie się w produkty w sklepikach w El Tunco czy Sunzal
Surfing i pływanie w Salvadorze
Niestety z jednym i drugim była porażka – nie spotkaliśmy żadnej plaży, na której dałoby się popływać, w Los Cobanos skały i kamienie, mega płytko, tylko do schłodzenia, na plażach surferskich za duże fale, by można było normalnie pływać.

Surfing: lekcja 10$, deska na dzień 10$. Bardzo niemiłe doświadczenie wypożyczalnia między El Sunzal a el Tunco – maszynka do robienia pieniędzy, nierzetelni, szkoda czasu. Na miejscu więcej surferów niż fal, skały i mamy poczucie, że nie jest to miejsce dla osób absolutnie początkujących, ale o tym nikt Ci nie powie, bo ważne, żebyś wykupił lekcje. Spotkaliśmy trochę osób, które miały bardzo podobne odczucia do nas.
Spanie i jedzenie w Hondurasie
Powiemy szczerze: szału nie ma, a stosunek ceny do jakości jest kiepski (albo to my mieliśmy pecha). Za tą samą cenę w Meksyku spalibyśmy w znacznie lepszych warunkach, hosteli jest bardzo mało i zazwyczaj ratowaliśmy się jakimś hotelem, najtańsze pokoje kosztują ok. 20 dolarów, przy czym nie ma dostępu do kuchni, a z Internetem jest problem lub nie ma wcale, czasem zdarza się coś tańszego za ok. 15$, ale jest to naprawdę kiepskie. Większy wybór jest w Copan i podobno na Utitli. Dobrym patentem jest spanie we dwóch w jedynce, pozwala to obniżyć cenę o parę dolarów. Jako, że cały pobyt w Hondurasie lało, namiot był bezużyteczny. (No właśnie w grudniu na wybrzeżu leje i to jak!) Aczkolwiek mamy znajomych, którzy spali w Hondurasie w namiocie na dziko, przeżyli i bardzo to sobie chwalą.

Co możemy polecić? Szczerze to nic, ale nie było tak źle:
Omoa: Rolo’sPlace domek 200 lempirów (niecałe 10dolarów), jest możliwość rozbicia namiotu, gdy nie leje, Internet, skromna kuchnia
Garifuńskie wioski: jedyny hotel w Tornabe za kanałem kosztował 600L (prawie 30$), pogadajcie z miejscowymi, a ktoś Was przygarnie za 10$ (2 osoby) lub pozwoli rozbić namiot, podobnie w Miami.
Ceny jedzenia (1$ = 21 Lempirów): Śniadania od 50L, obiady od 70L, dobre obiady od 100L, duża pizza 200L, danie z owocami morza od 150L, gigantyczna micha zupy z owocami morza od 200L. Generalnie mieliśmy poczucie, że nie jest to wcale tani kraj, a stosunek ceny do jakości i ilości zazwyczaj pozostawiał sporo do życzenia.
Honduras tranzytem
Na granicy z Salwadorem w El Amatillo kursuje regularnie autobus (ok5$) do przejścia El Triunto / Guasale w Nikaragui – jedzie jakieś 2,5 godziny. Jeśli chcecie dostać się do przejścia El Espino i dalej Somoto – konieczne są przesiadki – trasę pokonaliśmy w 3,5-4 godziny. Na obie trasy wystarczy 10$/osoba (wraz z opłatą wjazdową do Hondurasu i jeszcze coś zostanie. Na trasie do Guasale w ogóle nie musicie sobie zawracać głowy lemirami.
Czy chcielibyśmy wrócić?
Salwador tak, ale nie na wybrzeże.
Honduras nie i statystyki na temat (nie)bezpieczeństwa nie mają z tym nic wspólnego.
Co zrobilibyśmy inaczej?
Nie jechali w grudniu do Hondurasu, bo lało niemal cały czas, gdyby była lepsza pogoda, udalibyśmy się do La Moskitii i na Cayos Cuchinos
Nie poszlibyśmy do Lancetilli koło Teli (Honduras), satysfakcja niewspółmierna do ceny biletu (coś ponad 10$).
Odpuścilibyśmy wybrzeże Salwadoru (zbyt drogo i turystycznie, nie da rady pływać) na rzecz gór – okolice Santa Ana i Ruta de las Flores.
Jak chcecie o coś dopytać, to śmiało!
2 comments on Salvador (i Honduras) praktycznie
Yusti
Szczerze mówiąc więcej spodziewałam się po tych krajach. Dobrze wiedzieć. My jesteśmy jeszcze w Puerto Escondido w Meksyku, za kilka dni jedziemy do San Cristobal de Las Casas. Czytam Waszego bloga na bieżąco
Dzięki za te praktyczne wpisy! Cenne informacje
Dajcie znać jak tam w Kolumbii od praktycznej strony też 
Friki Afriki (author)
Yusti, dzięki za komentarz.
Myślę, że Honduras mógłby nam się bardziej spodobać, gdyby tak nie lało, a tak siedzieliśmy w pokoju, w którym nie chcieliśmy siedzieć i się wkurzaliśmy. Copan jest bardzo miłe, Salwador polubiliśmy, jak surfujecie, to może Wam się spodoba wybrzeże Salwadoru. To na szczęście na tyle nieduże kraje, że jak się nie spodoba, to szybko można wyjechać, ale warto dać im szansę, by mieć swoje zdanie.
Pozdrawiam!
Ania