Costa Rica, dosłownie bogate wybrzeże, ta nazwa świetnie oddaje charakter tego niewielkiego kraju, gdzie wspaniałe plaże i bogactwo flory i fauny miesza się z zamożnością portfeli turystów, którzy odwiedzają ten kraj. Chyba o żadnym miejscu do tej pory nie słyszeliśmy tak sprzecznych opinii. Jedni zachwalają jako bezpieczny i czysty raj o bajecznych plażach inni nazywają gringolandią i jak najszybciej starają się stąd uciec.

Raj amerykańskich emerytów
Raj amerykańskich emerytów

Nasze pierwsze wrażenia nie były korzystne, gdy płynęliśmy łodzią z Nikaragui w kierunku Los Chilles co rusz mijały nas łódki pełne białych emerytów obwieszonych drogimi aparatami. No pięknie, pomyśleliśmy sobie, potem szczerze mówiąc nie było wiele lepiej. Przyzwyczajeni, że sprzedawcy nie dadzą Ci zginąc z głodu w autobusie, wsiedliśmy po prostu, a tu nic, nikt nie przepycha się, żeby sprzedać banany czy tortille, więc jesteśmy głodni, a gdy wysiedliśmy i zobaczyliśmy ceny… to dalej byliśmy głodni. Z okien autobusu próbowaliśmy wypatrzeć ten raj, ale widoki nie powalały. Więcej zamożnych domów, więcej samochodów, kiepskie drogi i wszystko co najmniej dwa razy droższe niż w sąsiedniej Nikaragui. Miasta, jakieś takie bez charakteru, a znane nam i chaotyczne Parque Central, tu zazwyczaj są wielkimi placami z idealnie przystrzyżonymi trawnikami i niczym, na czym by można oko zawiesić. Czujemy się jak biedacy, nagle nasze spodnie wydają nam się znoszone, a buty brudne. Ceny są dla nas na tyle zaporowe, że początkowo czujemy się jakbyśmy lizali loda przez szybę.

Costa Rica-3

Piękne plaże w Matapalo
Piękne plaże w Matapalo

Gdzie ten raj? Czy raj nie powinien być miejscem, gdzie czujesz się po prostu dobrze? Gdzie codziennie znajdujesz coś interesującego lub ciekawą rozmowę? Nie znaleźliśmy tego ani z okien autobusu, ani siedząc na centralnych placach, ani na idealnej plaży w Manuel Antonio. Może jest to raj dla amerykańskich emerytów, może dla zamożnych rodzin z dziećmi, ale nie dla nas. Smutna prawda jest taka, że za największe atrakcje często trzeba słono zapłacić, więc co to za raj dla wybranych, których stać na ten luksus? A miejsca turystyczne są jakieś takie przedobrzone – za czysto, za idealnie, za drogo, wszystko podane na tacy. Dla nas Kostaryka to Pura Vida, jak mawiają miejscowi, czyli samo życie.

Bolita - znaleźliśmy swój kawałek raju
Bolita – znaleźliśmy swój kawałek raju

I już mieliśmy opuścić ten rzekomo idealny kraj, gdy nagle znaleźliśmy miejsce, gdzie chciałoby się zostać. Nasz mały prywatny kawałek raju, gdzie wyjce budzą nas o 4 rano, a tukany i ary przelatują obok naszego namiotu. W naszym raju do snu śpiewają ptaki i grają cykady, a po szóstej zapalamy świeczkę, bo nie mamy prądu. Gdy wychodzimy wieczorem świecimy pod nogi latarkami, by nie nadepnąć na jadowite węże, i zasuwamy namiot, by nie weszła nam tarantula. W naszym raju okulary i obiektyw parują od wilgoci, a pot leje się już krótko po świcie, ale to nie szkodzi, bo zawsze można się schłodzić w którymś z wodospadów. Za nasz raj płacimy pracą, bo nie mamy dolarów. Pura Vida.

Aczkolwiek przyjemnie pracować w takim miejscu (Bolita, Penisula de Osa):

Costa Rica-4

Costa RicaCosta Rica-6