Gdzie w Granadzie straszy? Czy jest tak turystycznie? Którędy do Kalifornii? I kim chciał być Afrik jak był chłopcem?  Wszystkiego dowiesz się z tego wpisu.

Słyszysz miasto kolonialne i co myślisz? Barokowa architektura, kolorowe i zadbane kamienice, przestronny Rynek, muzea i zabytkowe kościoły, których więcej niż palców u ręki. Wszystko to jest w Granadzie. Lubimy zwiedzanie, dobrą architekturę, muzea. I choć gdzieś z tyłu głowy jest myśl, że nic co człowiek stworzy nie przebije natury, to i tak lubimy oglądać dzieła rąk pracy ludzkiej.

Nikaragua_Granada18

Nikaragua_Granada09Czasem mam wrażenie, że mówienie o zabytkach jest passe, większość odhacza, bo w przewodniku wyróżnili, że to trzeba zobaczyć inni z pogardą nie jeżdżą w turystyczne miejsca, bo są tam turyści i kogo dziś interesuje sztuka dawna czy historia? A mi autentyczną przyjemność sprawia snucie się po starych i zadbanych uliczkach i zastanawianie się jak niegdyś wyglądało codzienne życie w danym mieście, co noszono, co jadano, gdzie bywano. Oglądanie parowego pociągu, wyłapywanie detali na barokowych fasadach kościołów czy patrzenie jak popołudniowe światło uwypukla żywe kolory kamienic. Cóż poradzić, taka ze mnie romantyczna dusza. Wreszcie po różnych górach, plażach, wioskach, wulkanach i mieścinach jesteśmy w mieście, które śmiało może dorównywać meksykańskim San Cristobal czy Oaxaca. I dajemy się mu porwać.

Nikaragua_Granada21

Nikaragua_Granada08

Jest turystycznie, drogo, ale nie czujemy, że znaleźliśmy się w Gringolandii, jak to miało miejsce w Antigua, gdzie na starówce słyszy się niemal wyłącznie angielski. Tu wciąż (poza głównym deptakiem turystycznym) jest Nikaragua. Wieczorem pod katedrą rozkładają się sprzedawcy przekąsek, a Parque Central zawsze jest pełen życia z głośnymi handlarzami, bryczkami dla turystów i weekendowymi grajkami. Poza zadbaną starówką są i dzielnice biedy, i część przemysłowa, a po wymuskanych parczkach biegają dzieciaki z piłką, czy spotykają się zakochane pary. Lubimy takie miasta, gdzie i jest na czym oko zawiesić, zarazem bez poczucia, że znaleźliśmy się w trybikach turystycznej machiny.

Nikaragua_Granada16 Gdy mamy dość odnowionych elewacji, uciekamy nad jezioro, gdzie na długim i zacienionym deptaku spotykamy niemal samych Nikaraguańczyków czy pokręcić się po wiecznie zatłoczonym, brudnym i głośnym targu albo pogapić się na starą lokomotywę, która stoi przy nieczynnym już dworcu. Gdy idziemy ulicą, pozdrawiają nas sąsiedzi, a lokalne pijaczki przebijają piątkę, zaglądamy do wnętrz domów – tu podobnie jak na Kubie – salony znajdują się od strony ulicy, drzwi przez większość czasu otwarte i patrzymy jak wielopokoleniowe rodziny siedzą w bujanych fotelach w środku lub na zewnątrz i toczy się sąsiedzkie życie.

Nikaragua_Granada20

Zasiedzieliśmy się tu trochę, wyleczyliśmy kryzys podróżniczy włoskimi lodami i własnym gotowaniem (żadnego ryżu, fasoli i kukurydzy!), a przy okazji dowiedzieliśmy się parę ciekawostek, o których nie piszą w przewodnikach.

Co ciekawego się dowiedzieliśmy o Granadzie?

Nad brzegiem Jeziora Nikaragua
Nad brzegiem Jeziora Nikaragua

W trakcie kalifornijskiej gorączki złota, trasa wodna przez Nikaraguę (w tym Granadę) była najszybszym sposobem na dostanie się ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych na zachodnie. Spragnieni bogactwa wszelkiej maści awanturnicy i miłośnicy przygód zahaczali o Granadę w swojej drodze bo bogactwo.

DSC00380

W ruinach szpitala, znajdujących się na uboczu miasta straszy! O 11 wieczorem pojawia się duch zakonnicy, która niegdyś opiekowała się chorymi. Połowa naszych sąsiadów zarzeka się, że ona nawiedza ruiny, nawet spotkaliśmy naocznych świadków. Niektórzy młodzieńcy wybierają się tam z dziewczynami, by zaimponować swoją odwagą. Duch ponoć jest nieszkodliwy, tylko rzuca cienie.

Choć ogólnoobiegowa wersja brzmi, że miasto to od zarania było konserwatywne,  w opozycji do Leon, my spotkaliśmy tu zaskakująco dużo dawnych guerrilleros. Poruszyło nas opowieści o ich młodych przyjaciołach, którzy zginęli podczas wojny domowej i ich rozgoryczenie obecną sytuacją, poczucie bycia oszukanym przez rewolucję Jeden z nich rzekł: „Chciałem obalić system, który teraz mogę przyznać, że był najlepszy, jaki spotkał Nikaraguę. Nie o taki kraj walczyłem.” A jego córeczka, stojąc na baczność zaśpiewała nam piosenkę partyzancką z rewolucyjnego Leon.

Nikaragua_Granada15

I wreszcie… mają nie tylko poliestrowe skarpetki! Po tylu setkach kilometrów, tylu sklepach, bazarach i targach znaleźliśmy ciemne i bawełniane! O naszych podróżnych bolączkach wspomnieliśmy tu. Raptem jedną przecznicę od Parque Central rozciąga się targ, zabytkowa hala już dawno przestała pomieszczać sprzedawców, więc okoliczne ulice zatłoczone straganami, handlarzami, samochodami, które trąbią na wszystkich i wszystko, a nad tym wszystkim już przed południem roznosi się nasilający się z każdą godziną zapaszek fermentujących owoców. Uśmiechnięte sprzedawczynie nie zawyżają cen na widok turysty i zwracają się do klienta per: „Serce moje” albo „Drogi” – tak nas tym rozczuliły, że wzięliśmy zapas skarpet i majtek na kolejne pół roku podróży.

I na koniec Afrik w roli maszynisty. Czemu tylu chłopców marzy o tym?

Nikaragua_Granada29

Nikaragua_Granada28

PS: Chyba żono kpisz sobie, ja przecież chciałem być zawsze Indianinem, ale jak o tym powiedziałem w ósmej klasie i się przy tym upierałem to mnie do psychiatry chcieli wysłać. Stanęło na wizycie u pedagoga  szkolnego  – 1988 rok. Taka mała dygresja.

Więcej zdjęć w galerii: