Ostatnio zrobiliśmy sobie małe wakacje od bloga, chociaż co to za wakacje, jak każdemu dniu towarzyszy myśl, a może by wreszcie coś napisać? W międzyczasie przemieściliśmy się kilkaset kilometrów, parę granic dalej i rozczesaliśmy włosy. Wyplątanie Ani zajęło nam 6 odcinków Gry o tron i Nowy Rok rozpoczynamy w naszych nowych- starych fryzurach. Podczas licznych rozmów około kryzysowych wywiązała nam się całkiem pokaźna lista drobnych irytacji w podróży tudzież interesujących absurdów. Jak to zwykle bywa po nocy budzi się dzień i można z dystansem spojrzeć na trudności. No to jedziemy, z przymrużeniem oka.
Pokój pełen życia

Nie, niestety nie chodzi o to, że mieszkasz w pięknym kolorowym pokoju, który każdego dnia pobudza Cię do działania tak, że chce się żyć. Przerabialiśmy różne budżetowe pokoje i często trafiali nam się współlokatorzy, pół biedy jeśli to jakieś mrówki czy komary, ale wypasione karaluchy z czółkami, które po zabiciu wciąż tymi czółkami machają, to zupełnie inna kwestia. Na dzień dzisiejszy liczba ofiar: 35 (w tym 2 załatwione przez Anię). Poza tym zdarzyły nam się jaszczurki, małe nocne gryzonie tropikalne, puchaty kotek miauczący całą noc nad naszą głową w namiocie i krab. Ten ostatni nieźle napędził Ani stracha, idziesz sobie na nocne siku do kibelka, a ten wyłania się z mrocznego kąta i się paczy. Paczy i macha szczypcami. Jak się dostał przez betonową podłogę i ściany do dziś pozostaje dla nas tajemnicą.

Miejsce występowania: Meksyk, Gwatemala
Prysznic w rytmie natury
Łazienki, to długa historia, najbardziej lubimy te, które w jakiś sposób są powiązane ze słońcem. Rekord pobił pewien Meksykański prysznic, gdzie musiały nagrzewać się rury, w każdym bądź razie w środku dnia, gdy chciałeś się schłodzić woda leciała gorąca, a na noc, gdy przydałby się ciepły prysznic przed spaniem, była lodowata, bo słońce zaszło. Inna sprawa to namydlić się i nie móc spłukać, bo spadło ciśnienie wody i nie leci nic.
Miejsce występowania: San Blas, Meksyk i północna Nikaragua
Skarpetka – obiekt mrocznego pożądania

Nie, nie będzie o fetyszach, choć do skarpetek moglibyśmy dorzucić majtasy. Niewielki kawałek materiału, a jaki praktyczny. Od czterech krajów próbujemy nabyć skarpety lub majtki, które nie miałyby w składzie 90% poliestru. Jeśli ktoś spotkał bawełnianą lub bambusową skarpetkę w Ameryce Centralnej, to prosimy o pilny kontakt. Najbliższe znane nam naturalne skarpety robią w Peru z wełny alpaki, ale to nie na ten klimat.
Miejsce występowania: pozostaje tajemnicą
Raiders in the storm

Nie ma jak się stęsknić za słońcem, jechać nocą kilkaset kilometrów na plażę, bo tam powinno być pogodnie, złoty piasek, palmy, ciepła woda – się człowiek rozmarzył, że się wygrzeje, popluska, obejrzy zachód słońca. Wysiadasz z autobusu a tu ściana wody. I tak przez kilka dni…
Miejsce występowania: Meksyk, Honduras
Kable i słupy (no totalnie z d.py)
Ładny kościół, światło idealne, chciałoby się zrobić jakieś zdjęcie na pamiątkę. Nic z tego, kable na pierwszym planie. Hmm, to może się przesunę ze dwa metry w prawo, yyy słup. Cieszymy się, że mieszkańcy mogą korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, ale czemu tych kabli jest aż tyle?
Miejsce występowania: Honduras, Nikaragua
Hamaki i pierogi w środku nocy
Właśnie usnąłeś w autobusie, co nie było łatwe, bo trafił się stary gruchot, który rzęzi przy każdym podjeździe, a za klimę robią pootwierane okna, choć mało głowy nie urwie, to i tak w środku duszno. Wreszcie udało się przybrać dogodną pozycję, powieka opada i koniec tego dobrego – kierowca zjeżdża na postój, godzina 2:30 nad ranem a na postoju rejwach jak w środku dnia – sprzedają hamaki, pierogi i dania obiadowe, brakuje tylko mariaccich. Rozumiem, że kierowca zgłodniał, ale po kiego grzyba wszystkich budzić i co mam z tym hamakiem zrobić? Powiesić w autobusie?
Miejsce występowania: Meksyk
Kubek pełen niespodzianek, czyli o kawie słów kilka

Zamawiając kawę w comedorze, a czasem i w droższej knajpce zawsze jest element zaskoczenia i dyskusja co gospodarz miał na myśli dając cappuccino w ofercie czy będzie to kawa z automatu, czy z bitą śmietaną w sprayu obficie posypana cynamonem i z jakieś powodu zawierająca pływające kandyzowane wisienki? Zamówienie kawy z mlekiem, w kraju, który słynie z dobrej kawy i otrzymanie kubka mleka z kożuchem (brrrr…) oraz rozpuszczalną Nescafe, żeby sobie do kożucha dosypać, to nie jest to, co Tygryski i Afriki lubią najbardziej.
Miejsce występowania: Meksyk, Gwatemala, Salwador
Czapki i kurtki w tropikach
Jak się przeziębić gdy za dnia 30 stopni, a w nocy niewiele mniej? Wystarczy przejechać się autobusem pierwszej klasy, rekordziści obniżają temperaturę do 16 stopni, więc kilka godzin w tych warunkach to prawie kostnica. Budzisz się zmarznięty i zastanawiasz się gdzie moja czapka i kalesony.
Miejsce występowania: Kuba, Meksyk
Muzeum, w którym można zgłupieć

Lubimy poznawać nowe rzeczy, więc jak dowiedzieliśmy się, że jest Muzeum Tradycji i Legend Nikaragujskich, to postanowiliśmy je odwiedzić. W środku było dużo kukieł i figurek, czasem w dość oryginalnych strojach lub pozach, do dziś się zastanawiamy o co chodziło, bo tabliczek ani informacji (nawet po hiszpańsku) za wiele tam nie było.
Miejsce występowania: Leon, Nikaragua
Frontem do klienta
Jako idea brzmi pięknie, ale… jazda 20km autobusem ponad godzinę, bo okazuje się, że przystanek może być co 100 metrów, wystarczy, że pasażer krzyknie lub zamacha ręką. Chwile te skrupulatnie wykorzystują sprzedawcy wszelkiej maści: różowych cukierków, smażonych bananów, udek kurczaka, tabletek na długowieczność i robale oraz napojów chłodzących, pasków i baterii. Oni wejdą wszędzie, nawet jak do autobusu nie wciśniesz już szpilki, to oni utorują sobie drogę, pozostali stoją pod oknami krzycząc: Platanos! Platanitos! (czyli banany).
Miejsce występowania: każdy autobus nie będący pierwszą klasą lub busikiem turystycznym
Fasola i kukurydza
Staramy się jeść lokalnie, na ulicy, targu, w małej rodzinnej knajpce i… nie możemy się pogodzić z tą monotonią. Ja wiem, że fasola jest zdrowa i ma w sobie dużo białka, że węglowodany są potrzebne do dobrej pracy mózgu, ale ileż można? Zagadką pozostaje dla nas dlaczego w krajach, w których rośnie niemal wszystko, miejscowi robią wciąż podobne do siebie potrawy. Oj tęskni nam się za zupami i sałatkami, wegekotlecikami, których nie musielibyśmy robić sobie sami.
Miejsce występowania: wszędzie, cholera, wszędzie!
Drinkpackersi, przepraszam młodzi backpackersi

Tak, też kiedyś byliśmy młodzi i uważamy, że każdy ma prawo spędzać czas wolny i wakacje tak jak lubi, ale dlaczego do jasnej anielki muszą imprezować do białego rana pod naszym oknem / namiotem albo zadawać dziwne pytania: „To po co przyjechaliście do Ameryki Centralnej skoro nie pijecie?” No właśnie po co? – też się zastanawiamy jak się znaleźliśmy w tej uroczej kompani…
Miejsce występowania: Tam, gdzie każe jechać Lonely Planet, żeby było epicko, kultowo i z dramatic scenery.
Ciekawi jesteśmy co Was najbardziej męczy w podróży i na wakacjach?
7 comments on Abstrakcje i irytacje – wpis ogłupiający
Kadafi
Czasem wam zazdroszczę jak widzę piękne widoki, ale zdecydowanie częściej Was podziwiam
frikiafriki
Dzięki, nam początkowo piękne widoki przesłoniły różne „drobne” niedogodności
m.
Jak wpadłem na ten blog przypadkiem, przy pierwszym wpisie nie myślałem, że to będzie taka podróż totalna.
Zaczyna się tak jak pisze Kadafi – „piękne widoki”, ale teraz to już macie dodatkowo doświadczeń i obserwacji wykraczających poza wyjazdy, które ma się na myśli mówiąc „jadę zwiedzić…”.
frikiafriki
M. bardzo nam miło, że mimo, iż wpadłeś przypadkiem, to wciąż jesteś z nami. A obserwacji, to my ostatnio mamy więcej niż widoków. Pozdrawiamy!
Masonkowa
Fajny wpis
Nawet w raju można dostać szału
A mnie wkurza, jak lokalesi orientują się że mają do czynienia z turystą i zaczynają windować ceny i jak występuje zjawisko „w sezonie” – wiadomo że chcą jak najwięcej ściągnąć!!
Friki Afriki (author)
Też tego nie lubimy. Najczęściej spotykaliśmy się z tym w Gwatemali. Nawet wprost pytaliśmy czy to cena dla gringo i niekiedy dostawaliśmy rozbrajającą odpowiedź, że tak. Fakt, że nie jesteśmy z USA nie robił żadnej różnicy
Wszędzie po drodze
Jesteście fenomenalni! Nie wiem czemu dopiero teraz Was znaleźliśmy. To co piszecie rozumiemy w 100%. Jeśli chodzi o Lonely Planet, nawet w 200% …