Po dusznej Hawanie przenieśliśmy się do zielonego raju. Mowa o dolinie Viñales, którą okalają pagórki o śmiesznie spłaszczonych szczytach. Okolica była bardzo malownicza – niewielkie wioseczki, uprawy tytoniu, kawy i bananów i dużo koni, które w wielu wioskach są jednym z głównych środków transportu. Mnie (Anię) zachwyciło połączenie palm z górami – dość oryginalne połączenie z perspektywy polskiej. Nie zwlekając długo wypożyczyliśmy rowery, by lepiej poznać okolicę. Idealne miejsce na piesze i rowerowe włóczęgi. Co tu dużo mówić – spokój, cisza, zielono i pełen relaks.
A reszta na zdjęciach.
2 comments on Zielono mi… Viñales
Hanus
palmy i góry to faktycznie niebanalne połączenie – Myszol by chyba oszalał z radości na ten widok. A z ciekawości – komary w takim klimacie dokuczają czy niekoniecznie?
frikiafriki
Generalnie komary są praktycznie wszędzie (w ilościach dużych i podstępnych), a zwłaszcza w takich zielonych, mocno wilgotnych miejscach. W Hawanie ich specjalnie nie było. Za to w Meksyku jest ich sporo, zwłaszcza, że teraz jest pora deszczowa, jedynie na plażach ich mniej.