W pracy Ci nie idzie, choróbsko dopadło i do tego w krzyżu łamie? Dziś dowiesz się w jaki sposób przebłagać Bogów, ile świeczek potrzeba na wyleczenie grypy oraz dlaczego Coca Cola jest dobra na wszystko. Świat majańskich uzdrowicieli, czyli Afriki u szamanki.

san cristobal03
San Cristobal de las Casas

Meksykański stan Chiapas uchodzi za najbardziej „indiański”. Majowie kultywują swoje dawne obrzędy, bez skrępowania mieszając je z religią katolicką oraz tradycją zapotecką i aztecką. San Cristobal de las Casas to kolejne miasto kolonialne na naszej drodze, które bardzo nam się spodobało. Zafascynowało nas Muzeum Medycyny Majów, które znajduje się w tym mieście i dzięki temu dowiedzieliśmy się masy ciekawych rzeczy, związanych z tradycyjnymi obrządkami. Wisienką na torcie była natomiast wizyta w Chamuli.

San Cristobal - katedra
San Cristobal – katedra

Może zdarzyć się tak, że pola nie obrodzą, we wsi narasta konflikt, a człeka poczciwego połamało w kościach lub dokucza mu jakaś straszliwa grypa. Bez lęku, Majowie mają i na to rozwiązania. Medycyna tradycyjna to kombinacja wiary zarówno dawnej, jak i katolickiej z mieszaniną ziół. Człowiek ujmowany jest holistycznie, nie zapominając przy tym, że jest częścią natury i świata nadprzyrodzonego. Bogowie, święci i aniołowie wspierają uzdrowicieli i tylko przy ich łasce możliwe jest uzdrowienie, pacjentowi podaje się też odpowiednie maści, zioła, napary – głównie pochodzenia roślinnego, choć mogą zdarzyć się też zwierzęta lub minerały. Stosowanie każdego specyfiku ma różne ograniczenia, przy jednych nie można jeść mięsa, przy innych pić alkoholu lub kawy. A uzdrowienie jednostki nie powinno naruszać sił w przyrodzie. Zawsze pali się świece czy to w domu chorego czy w kościele czy na polu kukurydzy, ich liczba i kolor zależy od intencji. I tak na przykład dla wyleczenia lęku wystarczą raptem: 2 małe złote świeczki i jedna biała (zobaczcie jak niski koszt w porównaniu z psychoterapią!), na gorączki, bóle głowy, biegunki i inne choróbska zaleca się: po 13 świeczek białych, żółtych, czerwonych i złotych, a na dobre zbiory kukurydzy 13 złotych.

san cristobal11
San Cristobal de las Casas, w Muzeum Medycyny Majów

Jest pięć głównych typów uzdrowicieli. Jak się dowiadujemy, nie używa się obecnie słowa szaman, bo to jest trochę jak czarownik lub wiedźma, to są curanderos. Ich specjalizacje to: badacz pulsu, badacz kości, herborysta, modlący się na świętych wzgórzach oraz opisana wcześniej akuszerka. Pierwsze cztery są dostępne dla obu płci, w porodach i dolegliwościach kobiecych mogą specjalizować się jedynie kobiety.

Zielarze, niczym dawni mnisi, mają swoje ogrody lub poszukują potrzebnych im roślin w lasach i na łąkach. Zawsze przed ścięciem lub zebraniem odpowiednich części takich jak kwiaty, czy liście modlą się, proszą roślinę, by im przebaczyła, że ją osłabiają. Niekiedy też modlą się przed zbiorem w intencji osoby, dla której ma być przygotowane lekarstwo. Wiedzą, które rośliny zbierać o świcie, a które w nocy – czas i sposób zebrania będzie miał znaczenie dla mocy lekarstwa, ważne jest też, żeby samej roślinie jak najmniej zaszkodzić, by się mogła szybko zregenerować.

Apteka z ziołowymi medykamentami
Apteka z ziołowymi medykamentami

Modlący się na wzgórzach dokonują obrzędów kilka razy w roku – ich prośby i modlitwy dotyczą całej społeczności, na przykład, gdy jest kryzys lub konflikt we wspólnocie, poczucie zagrożenia, lęk przed nieurodzajem.  Natomiast badacze pulsu i kości pełnią rolę lekarza internisty, zajmując się swoimi pacjentami. Ich specjalizacja jest bardzo szeroka od biegunki i gorączki, aż do lęków i uroku rzuconego przez złe i zawistne spojrzenie. Wtedy, moi drodzy, bez czarnej kury się nie obędzie, bo jak wiadomo, tylko ona jest w stanie przyjąć na siebie niszczycielską siłę złego spojrzenia.

Czarna kura. Zastosowanie: złe oko Fragmenty wykorzystywane: w całości
Czarna kura. Zastosowanie: złe oko
Fragmenty wykorzystywane: w całości

Tyle o teorii, a jak to wygląda w praktyce? Świetną okazją do zobaczenia rytuałów na własne oczy jest wizyta w kościele pw. Św. Jana w Chamuli (niestety robienie zdjęć wewnątrz jest surowo zabronione). Za kolorowym portalem świątyni znajduje się inny świat. Cała podłoga wysypana jest igliwiem, święci w gablotkach i wyszykowani jak na Sylwestra stoją wzdłuż ścian, a na podłogach siedzą całe rodziny i przy pomocy uzdrowicieli odprawiają rytuały. Palą świeczki i kadzidła, bo to jest pokarm dla Bogów, podobnie zresztą jak kwiaty, które składają przy ołtarzach. Wiadomo, że istoty nadprzyrodzone, na głodnego nie pomagają. Uzdrowiciel wzywa wszystkich świętych, aniołów i dawnych bogów, by pomogli mu wygnać chorobę z ciała nieszczęśnika. Podłogę będzie polewał trunkiem el posh (wysokoprocentowy), jako dar dla niebios, skropi nim też chorego. Pacjent powinien też wypić troszkę napoju gazowanego, np. produkty koncernu Coca Coli, bo bąbelki mają w sobie moc przeganiania złego, co dręczy chorobą. Colę również można polać na posadzkę. Wszystkiemu temu towarzyszą modły w niezrozumiałym dla nas języku, kojarzy się to trochę z zamawianiem choroby przez szeptuchę. Uzdrowiciel będzie wypowiadał imię danej osoby, prosząc bogów i świętych o łaskę dla niej. Bywa, że jeden rytuał wędruje po kościele, powtarzając wciąż te same czynności przy różnych świętych. Gdy sprawa jest poważna, świeczki, zioła i kwiaty nie wystarczą. W tym celu bierze się kurę, którą najpierw zatacza się kręgi wokół ciała chorego, a potem, gdy nieszczęsna przejmie chorobę, to ukręca się jej łepek. Truchła należy się pozbyć, by choroba nie wróciła do domu. Taki mały, rytualny mord w kościele oficjalnie katolickim. Podobno proboszcz Jezuita (zakon stworzony do walki z kontrreformacją i wspierający inkwizycję) nie ma nic przeciwko temu i swoje obrzędy odprawia w niedzielę, a uzdrowiciele mają do dyspozycji pozostałe dni tygodnia. To się nazywa życie w tolerancji i poszanowaniu tradycji.

Fragment portalu kościoła w Chamuli - za nim świat pradawnych wierzeń
Fragment portalu kościoła w Chamuli – za nim świat pradawnych wierzeń

Rozochoceni po wizycie w muzeum i kościele w Chamuli, postanowiliśmy sprawdzić na własnej skórze jak to jest. W Chamuli poprosiliśmy o kontakt z uzdrowicielem, zaproponowano nam pewną kobietę. Niemłoda niewiasta była nieco pulchna, ubrana tradycyjnie i miała przyjazny uśmiech oraz łagodną twarz. Specjalizacja: badaczka pulsu, cel wizyty: oczyszczenie. Ujęła Piotra za rękę i wyczuła, że Anię też należy poddać zabiegowi, gdyż jak to określiła: „mąż to najlepszy przyjaciel i towarzysz”. Gdy już wybadała co i jak, dała każdemu zestaw świec o różnych kolorach i poleciła zapalić. Klęczeliśmy przed ołtarzem z wizerunkami świętych, krzyżami i kwiatami, zgodnie z poleceniem podpalając kolejne świeczki zaczynając od białych. A szamanka recytowała niczym mantry swoje modły, co rusz powtarzając nasze imiona i badając nasze pulsy, aby sprawdzić, czy rytuał przebiega pomyślnie. Chyba nie jest z nami tak źle, bo żadna kura nie straciła przez nas życia. Trwało to jakieś pół godziny, a ona przyzywała coraz to nowsze moce, w ciele poczuliśmy, że krew nam szybciej krąży, ale nie wiemy, czy to za sprawą aniołów i bogów czy innych zastępów nadprzyrodzonych, czy po prostu z emocji wywołanych klimatem tego tajemniczego miejsca. Pod koniec z zadowoleniem zbadała raz jeszcze puls i zapytała czy chcemy el posh, a po polsku bimbru, nie miała problemów z naszą odmową, pogawędziliśmy chwilę i na koniec ofiara dla bogów w formie papierowej z nominałem.

Podsumowanie Piotra: wizyta potwierdziła brak poważniejszych dolegliwości, bez spektakularnych zmian mentalnych, aczkolwiek sporo radości, że spełniło się jedno z moich marzeń dotyczących wejścia w ten świat i jego eksplorowania.

Podsumowanie Ani: bardzo to wszystko ciekawe, rytuał oczyścił nieco nasz portfel, a mnie? Nie wiem, ale mam się dobrze.

Zobacz więcej zdjęć z San Cristobal de las Casas i Chamuli.