Czy podróż może trwać za długo? Kiedyś wydawało nam się, że podróżować można bez końca, z czasem zaczęliśmy obserwować u siebie dziwne symptomy.
1. Śnię pierogi

Lokalna kuchnia to zawsze ważny element w każdym z naszych wyjazdów, nie mniej jednak po jakimś czasie zamiast świeżo złowionych ośmiornic czy lokalnych gar kuchni marzy Ci się zjeść coś swojskiego, np. po prostu dobrego chleba z przyzwoicie wyglądającą szynką albo smalcem i ogórkiem kiszonym. Cena i jakość dań dostępnych na wyjeździe nie ma z tym nic wspólnego, po prostu chcesz zupełnie innej nuty smakowej lub produktów, które tu nie występują. W wersji light objawia się to pójściem do pseudo włoskiej knajpy, w wersji hard oglądaniem przez pól nocy obrazków w googlu, zatytułowanych: kuchnia polska, pierogi itp.
2. Nie mam się w co ubrać.
Plecak wypchany po brzegi (od hamaków na Amazonię, po śpiwór z zakresem -15 stopni na wysokie Andy), a nie ma się w co ubrać, to co zabrane z Polski przetarło się, wyciągnęło, wyblakło lub zaginęło w nieznanych okolicznościach – pozostaje zakup na miejscu: markowe ciuchy trekkingowe po cenie dwukrotnie wyższej niż w Polsce, poliestrowe cuda przemysłu azjatyckiego lub lokalne rękodzieło. W wersji hardcore zaczynasz przypominać obnośny sklep z tekstyliami. A do tego pralnia zgubiła twoje najbardziej wyjściowe skarpetki.
3. Ładna ta fasada, ale gdzie sprzedają kawę?

Wjeżdżasz do miasta słynącego z pięknej, kolonialnej zabudowy i pierwsze pytanie w hostelu to nie: o której otwarta jest katedra, jak dojechać do malowniczej doliny, nawet nie o hasło do wi-fi, tylko: a czy cappuccino gdzieś sprzedają? I już nie chcesz widzieć 50tego kościółka i kolejnych ruin, chociaż generalnie bardzo lubisz takie miejsca historyczne.
4. Zaczynasz śpiewać piosenki artystów, których szczerze nie znosisz.
W ostatnim roku absolutnym hitem tej części świata były rzewne utwory Romea Santosa, wszystkie na jedne kopyto, wszystkie o trudach miłości i grane w każdym możliwym miejscu. A potem, idziesz pod prysznic i szorując plecy, piejesz: Eres miiaaaaaaaaaaaaaaaa! Miaaa! Miaaa! i nie możesz sobie wybaczyć jak nisko upadłeś.
5. Małpy i lamy już nie rajcują
Pierwsza małpka, pisk radości i bieganie z aparatem do dżungli, zasadzanie się po krzakach, by ją jakoś sfotografować. Kwilisz ze szczęścia, gdy podejdzie na tyle blisko, że ukradnie cukierniczkę ze stolika, wyciągasz ręce, żeby pomacać przyjemne futerko alpaki, wypatrujesz wikunii, a potem stwierdzasz… phi! Ale żubra to oni nie mają!
6. Dziwne operacje na budżecie

Granice komfortu dawno już zostały przekroczone, zaczynasz kombinować, jak tu zobaczyć jeszcze więcej, ale wydać mniej, w pewnym momencie przestaje Cię dziwić, że w Twoim pokoju pada deszcz, choć teoretycznie masz sufit nad głową i patrzysz na towarzysza podróży złym okiem, bo zamówił sobie ciasteczko, którego absolutnie nie było w planie; idziesz obładowany jak osioł, bo żal wysyłać paczkę albo przestajesz się dziwić, że czeszesz się przy połamanym kawałku lustra, które twoja współlokatorka z dorma znalazła na śmietniku. Wszyscy z tym faktem czujecie się luksusowo, prawie jak Hilton. Ba! Już nawet uliczni sprzedawcy Cię nie zaczepiają, nie wierzą, że coś kupisz. To, co dowiedzieliśmy się o sobie, to, że z całą pewnością nie chcemy podróżować przez długi czas na ekstremalnie niskim budżecie.
7. Zastanawiasz się czy to jeszcze różnice kulturowe, czy już zwykłe buractwo
Znów na przejściu dla pieszych samochód o mały włos przejechał Ci po palcach, a w tłoku Indianin bezceremonialnie popycha Cię palcem, mówiąc: „Rusz się, Gringo”, do tego te bezpośrednie oznaki uznania na widok jasnych włosów od męskiej części populacji i wieczna cumbia lub hip hop z telefonów komórkowych np. o 5 rano w autobusie, gdzie wszyscy, poza miłośnikiem muzyki śpią. Nie kurna, nie będziesz tego tłumaczyć po raz kolejny trudnymi warunkami, sytuacją geo-polityczną, odmienną kulturą, tylko zakwalifikujesz delikwenta jako buraka i tak też go potraktujesz. I nawet nie masz już wyrzutów sumienia, że może masz za mało otwartości, zrozumienia i akceptacji dla odmienności.
I najważniejsze….
8. Bardziej się cieszysz na spotkanie z tymi, co są dla Ciebie ważni, z tymi, co zostali w domu, niż na takie widoczki:
A teraz bardziej serio: wracamy. Na Boże Narodzenie będziemy w domu i cieszymy się z tego bardzo. Podróżowanie to naszym zdaniem jeden z fajnieszych sposobów na życie, ale są sprawy ważne i ważniejsze, chcemy mieć do czego wracać, chcemy znów móc uczestniczyć w pełni w życiu ludzi, którzy są dla nas najważniejsi. Wiemy, że na pewno nie zobaczymy wszystkiego, co warto byłoby zobaczyć, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kiedyś wyruszyć ponownie. Długa podróż ma więcej plusów niż minusów, ale najbardziej dokuczliwe stało się to, że pewne miejsca stały się powtarzalne, i coś, co wzbudziłoby w nas zachwyt na początku podróży, teraz jest kwitowane jako „fajne, podobne do X”. Widać nawet podróżując po tak fantastycznym regionie może nas dopaść rutyna.
Zatem zostało nam niecałe 7 tygodni, raptem 3 must see na naszej liście, a cała reszta będzie jak zwykle wypadkową zbiegu okoliczności i humoru w danej chwili. Zapewne zauważyliście też, że nieco rzadziej piszemy na blogu, chcemy ostatnie tygodnie wykorzystać w pełni i mniej nas jest w Internecie, a więcej tu i teraz, więc pewnie niektóre historie opowiemy dopiero po powrocie.
Do zobaczenia w Polsce!




23 comments on 8 sygnałów, że pora wracać do domu
Anna
Nie ukrywam, że TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK się cieszymy!!!!

Bigos zrobimy i pieróg z pokrzywą zawsze się u nas na chacie znajdzie
Tylko wróćcie cali i zdrowi, a resztą już my się zajmiemy
Friki Afriki (author)
i ogóreczka kiszonego poprosimy
sylwia
Wzruszyłam się. My też czekamy. I tak, zgadzam się, ludzie są najważniejsi.
Hanus
podpisuje sie wszystkimi łapkami. czekamy!!!!
Friki Afriki (author)
Dzięki dziewczyny! Jeszcze troszkę
Romana
Uśmiałam się
Planuję z mężem wyruszyć w długą kilkuletnią podróż życia i wciąż się zastanawiam jak to będzie, czy się odnajdziemy w tym świecie, damy radę ? Nie myślę o powrocie, o tym co będzie później, bo wtedy na pewno zabraknie nam odwagi i nie wyruszymy (wiek robi swoje :), chociaż na spełnianie marzeń podobno nigdy za późno :))
Dziękuję za ten wpis. Pozdrawiam
Friki Afriki (author)
Nie dowiecie się, póki nie spróbujecie. Z naszego doświadczenia wynika, że najtrudniej było podjąć decyzję, tzn. określić datę, potem lekki szok kulturowy i z górki. W podróży też poznaliśmy ludzi, dla których wiek nie okazał się przeszkodą i na dobre zaczęli podróżować po 50tce, a nawet 60tce
Masonkowa
Powód 9.Twoim przyjaciołom śni się,że siedzicie razem przy stole,pijecie herbatę i jest tak fajnie być razem,że z tej radości łzy ciekną wszystkim po policzkach… Czekamy!!!!!!!!
Friki Afriki (author)
Ano nam też się już śnią rodzajowe scenki domowe
Mzofia
Ja tez myślę, że już wystarczy ☺
Czekamy na Was (!) i czekamy na zamówienia.
gołąbki i pyzy
Friki Afriki (author)
Dzięki
Gołąbki i pyzy brzmi smakowicie, i jeszcze kapustki zasmażanej 
Spojrzenie na świat
Gratuluję świadomej decyzji! To ważne, by być szczerym z samym sobą i nie robić niczego na siłę. A Święta w domu są tak kuszące, my też z nich nie rezygnujemy
Dokąd zamierzacie jeszcze dotrzeć? I czekamy na artykuły z radami o powrocie do rzeczywistości 
Odnośnie wymienionych punktów – myślę, że dobrym wyborem jest urozmaicenie trasy różnymi kulturami. Podróż przez kraje hiszpańskojęzyczne rzeczywiście może stać się monotonna. Nam dobrze zrobił pobyt w Stanach po Kubie i Meksyku, bo znowu bardzo cieszyliśmy się na nieco odmiany w Peru.
Korzystajcie z ostatnich tygodni!
Pozdrawiamy!
Friki Afriki (author)
Hej!
Za to z przyjemnością wrócimy tu kiedyś (mam nadzieję).
Dzięki za komentarz. Niezły pomysł z takim przerywnikiem z innej bajki, Choć uwielbiamy Amerykę Łacińską i m.in. wciąż żywy tu folklor, to już nie mam pojemności w głowie, by przyswajać nowe legendy i dopatrywać się różnic w sposobach wyszywania kwiatków na spódnicach czy bluzkach
Zamierzamy dotrzeć do Argentyny, bo samolot mamy z BA, a największym marzeniem jest Patagonia, która jest strasznie daleko. Może uda nam się zrobić jakiś mały skok w bok w któryś z sąsiednich krajów.
Święta w domu, czyli już też wracacie? Czy tylko tak przerwa w podróży?
Trzymajcie się!
Spojrzenie na świat
Patagonia jest przepiękna, choc rzeczywiście bardzo odległa (dlatego nie wybieramy się ponownie, choć nie było łatwo zrezygnować). Torres del Paine w Chile oraz trasa pod Fitz Roy i Cerro Torre, jak i lodowiec Perito Moreno w Argentynie to magiczne miejsca. Trzymamy kciuki za spełnienie tego marzenia, bo naprawdę warto!
A u nas na Święta tylko przerwa. W przyszłym roku wybieramy się na drugą półkulę.
Pozdrawiamy z Salty!
Friki Afriki (author)
No właśnie wymieniliście dokładnie wszystkie miejsca, które tam się marzą
Nie dość, że daleko, to jeszcze myślimy, żeby dotrzeć tam stopem. Mam nadzieję, że się uda.
Bawcie się dobrze w Salcie, też się tam wybieramy.
Pozdrawiamy!
Monika
Ważne umieć powiedzieć w odpowiednim momencie, że wystarczy

Życzę dobrych ostatnich tygodni!
Ciekawa jestem waszych must-see
Friki Afriki (author)
Dzięki Moniko!
No właśnie, nasza podróż, miała być przyjemnością, rozwojem i wyzwaniem w odpowiednich proporcjach, żeby zobaczyć wszystko, co nam się marzyło, przydałoby się z pół roku dłużej, ale nie chcemy jeździć dla samego „zaliczania” atrakcji.
Nasze must see, to tzw. highlighty, żadne ukryte perełki: Altiplano w Boliwii, Patagonia chociaż ze 2 tygodnie (najlepiej z chilijskim Torre del Paine) i wodospady Iguacu, które są nam totalnie nie po drodze , więc pewnie tam nie dotrzemy tym razem.
Danuta/boliviainmyeyes
No wlasnie, ja tez tak mialam po roku mieszkania w Boliwii, a po dwoch to juz tylko – pora wracac na stare smiecie:) Choc za alpakami, lamami, leniwcami (malpami mniej) wciaz tesknie – moze dlatego, ze nigdy nie spotkalam zubra?;)
Friki Afriki (author)
Niedawno rozmawialiśmy z Piotrkiem, że Cię podziwiamy – tyle czasu tam mieszkałaś! Dla mnie Boliwia to piękny kraj, ale myślę, że dłużej niż 2 miesiące, to nie dałabym rady, pobiła rekord małych irytujących sytuacji codziennych

Za alpakami pewnie jeszcze zatęsknię, za małpami i papugami też, ale teraz trzeba nam czegoś bardziej swojskiego
Andrzej
Noooo nie! A ja myślałem, że to tylko nam się popierdzieliło w głowach od dobrobytu zwanego długą podróżą! Mieliśmy dokładnie te same symptomy, a na hasło „Ładna ta fasada, ale gdzie sprzedają kawę?” oplułem monitor!
To kiedy pijemy tę kawę?
Friki Afriki (author)
Od stycznia jesteśmy do kawowo – towarzyskiej dyspozycji
Goska| wysrodkowani.blog.pl
Zgadzam sie w 100% z punktem nr. 7. Nie wszystkie zachowania nalezy tlumaczyc roznicami kulturowymi, czasami to po prostu buractwo, jak piszesz albo glupota.
Wszędzie po drodze
Wertujemy Waszą stronę i znajdujemy tak wiele rzeczy, z którymi się zgadzamy! Zwłaszcza, jeśli chodzi o ostatni punkt.